Nazywam się Magdalena i jestem dziennikarką z głową pełną ideałów, mamą z sześcioletnim stażem, a od grudnia 2017 roku także blogerką. I mało kto wie…, że trwająca po dziś dzień miłość do książek to efekt bardzo skutecznych działań mojego brata, który jak nikt inny blokował mi dostęp do komputera – za co jestem mu niezmiernie wdzięczna. Znudzona poszłam do szkolnej biblioteki i przepadłam.
Ale nie dajcie się zwieść pozorom, wcale nie byłam wzorową uczennicą. Czytanie lektur? W zasadzie tego nie robiłam. 😉
Kraje Północy pokochałam osiem lat temu dzięki mojej pierwszej zagranicznej podróży do Szwecji, po której wiele lat chorowałam z tęsknoty. Wierzę, że gdzieś tam wśród drewnianych, czerwonych domków, jest moje miejsce na ziemi – muszę je tylko znaleźć.
A zainteresowanie reportażem było naturalną konsekwencją studiów dziennikarskich i wiary w to, że niosą ponadczasową wartość.
Połączenie obu tych zainteresowań dokonało się na zajęciach z dziennikarstwa multimedialnego. Przedmiotu, którego szczerze nie znosiłam i przez który o mały włos nie zaliczyłabym ostatniego roku. W ramach zajęć założyłam blog o Finlandii i wtedy 'poznałam’ i zupełnie irracjonalnie pokochałam Alandy (obiecując sobie, że za kilka lat napiszę własną książkę o tych pięknych, fińskich wyspach), a na zaliczenie powstał inny blog – o książkach. I zaskoczyło! Skandynawska półka w domowej biblioteczce sukcesywnie zapełniała się kolejnymi pozycjami, a pomysł na nazwę pojawił się w momencie, w którym już prawie straciłam nadzieję, że ją wymyślę.
I tak właśnie powstało Napisane o Północy. Miejsce, w którym łączę swoje trzy największe pasje – dziennikarski warsztat, nieustający zachwyt książkami i zaciekawienie Skandynawią. Starając się udowodnić, że zimna Północ jest niezwykle fascynująca i… może wcale nie taka zimna? Choć też daleka od ideału mimo wielu niezaprzeczalnych plusów.
I kto wie… gdzie jeszcze razem dotrzemy w tej blogowej podróży?