Mam sto pomysłów na minutę i perfekcjonizm w genach. W torebce zawsze noszę notes i ulubiony długopis, bo wena twórcza pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. Ciężko mi usiedzieć w miejscu, a im więcej zadań do wykonania tym lepiej się organizuję.
Zajmuję się domem, w którym łobuzuje wesoła gromadka zwierząt i 6 letni Oskar. Uwielbiam wszystko co niesie wypełniony życiem dom. W marzeniach zawsze widziałam siebie jako mamę trójki maluchów, mieszkającą w domu na wzór skandynawski, obowiązkowo z zagrodą dla zwierząt uratowanych z hodowli przemysłowych. Do tego słomiany kapelusz, ogrodniczki, a na koniec każdego ciepłego dnia czytanie na werandzie z lampką wina i psem wyciągniętym u stóp.
Uczę się języka szwedzkiego w pełnym ekscytacji oczekiwaniu na studia skandynawistyczne. Postanowiłam też, że drugim będzie przepięknie śpiewny fiński, żeby swobodnie rozmawiać o Alandach z ich mieszkańcami. To jeden z najfajniejszych momentów zbierania materiału do reportażu! W planach są oczywiście wszystkie języki Północy, a na blogu pojawiać się będą nowe zakładki dedykowane nauce i podróżom.
Marzę i analizuję. Choć z reguły jestem optymistką nie brakuje we mnie melancholii. To ona kształtuje moją empatię, przekonania oraz dziennikarskie poczucie misji. I ta wspomniana wrażliwość ponad wszystko uwielbia jesień, burze, grube plecione koce i chętnie adaptuje islandzkie dni przytulności do swojej jesienno-zimowej codzienności.
Zbieram pioruny, a raczej skamieliny belemnitów, które fascynują mnie od dziecka. Wiecie, że przyniósł je na obszar północnej Polski lądolód skandynawski? Mają bursztynowy kolor i wyglądają jak strzałki. Wiosną i jesienią, zanim giżyckie molo zacznie tętnić życiem, chadzam po swoim ulubionym żwirowanym placyku i zapominam o całym świecie.
Przechodzę na weganizm, po roku bycia wegetarianką, na nowo odkrywając smaki i radość z gotowania. Staram się też od czasu do czasu przemycić młodzieńcowi trochę szpinaku czy brokuła podczas posiłku, pokazując że można jeść smacznie, zdrowo i bez bólu innych, żywych istot. Za swój osobisty sukces uważam picie gorzkiej herbaty, niejedzenie czekolady oraz ćwiczenia, które chciałabym przekuć w pozytywny i stały nawyk.
A przede wszystkim jestem sobą. Najlepiej jak potrafię.